Beth Schafer leżała w szpitalnym łóżku, czekając na narodziny syna. Pierwsze skurcze nadeszły, zanim była na nie gotowa, a jej matczyny instynkt podpowiadał, że jej dziecko również nie jest gotowe.
W zaledwie 23. tygodniu ciąży jej syn znajdował się na granicy przeżywalności – w tym delikatnym momencie współczesna medycyna mogła utrzymać dziecko przy życiu.
Gdy się urodził, na tyle mały, że mieścił się w jednej dłoni, nie zapłakał. Zespół w niebieskich kitlach pospieszył go reanimować, próbując napełnić powietrzem jego maleńkie, niedorozwinięte płuca. Mimo wysiłków nie mogli dać mu tego, czego najbardziej potrzebował: więcej czasu w łonie matki.
Beth to 39-letnia malarka, która została graficzką. W okrągłych okularach i z potarganą, ciemną grzywką wygląda jak studentka sztuki, która nigdy nie opuściła pracowni. To osoba, która częstuje herbatą, zanim zdążysz poprosić, a kiedy mówi: "Cieszę się tym dla ciebie", ma na myśli każde słowo. Dlatego wiem, że nie przesadza, kiedy mówi o swoim idealnym, drogocennym synu.
"Przeniosłabym dla niego góry" – powiedziała mi Beth dwa lata po jego narodzinach.
Na całym świecie naukowcy pracują nad zyskaniem więcej czasu dla tak skrajnie wcześniaków jak syn Beth. W 2017 roku badacze z Filadelfii zaprezentowali eksperymentalne sztuczne łono zaprojektowane do podtrzymania ciąży poza ciałem.
Na zdjęciach z ich badań płodowe jagnięta spokojnie unosiły się wewnątrz czegoś, co wyglądało jak duże plastikowe worki, z zamkniętymi oczami i bijącymi sercami, jakby wciąż były w maciach swoich matek. Choć urządzenie testowano tylko na zwierzętach, zbliża się ono do badań na ludziach.
We wrześniu 2023 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) spotkała się z komitetem doradczym, aby przedyskutować możliwość zatwierdzenia pierwszych badań na ludziach. Gdyby je zatwierdzono, pierwszymi uczestnikami byłyby dzieci urodzone między 22. a 24. tygodniem ciąży – to mniej niż dwie trzecie drogi do pełnego terminu. (FDA odmówiła komentarza w sprawie tego, kiedy lub czy w ogóle te badania się rozpoczną).
W Stanach Zjednoczonych co roku rodzi się tak wcześnie ponad 10 000 niemowląt. Przedwczesny poród jest drugą najczęstszą przyczyną śmierci niemowląt w tym kraju, a ci, którzy przeżyją, często borykają się z poważnymi powikłaniami, od przewlekłej choroby płuc po dożywotnie problemy neurologiczne.
Sztuczne łona mogłyby to zmienić, ratując więcej dzieci i oszczędzając rodzinom cierpienia. Jednak hodowanie dziecka poza ciałem kwestionuje również nasze postrzeganie ciąży i rodzicielstwa.
"Tego rodzaju urządzenie stworzyłoby nowy etap rozwoju ludzkiego, coś, czego wcześniej nie musieliśmy opisywać ani regulować" – mówi Elizabeth Chloe Romanis, badaczka prawa medycznego z Uniwersytetu w Durham.
Sztuczne łona rodzą trudne pytania, z którymi mierzą się naukowcy, bioetycy i prawnicy, zanim rozpoczną się badania na ludziach: W jaki sposób ta technologia zmieni sposób, w jaki podtrzymujemy życie, a nawet to, jak definiujemy samo życie?
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem prototyp, nie przypominał mi on łona – wyglądał bardziej jak akwarium.
Szklany zbiornik stoi na platformie sięgającej pasa w jasnym laboratorium w Akwizgranie w Niemczech. Jest częścią prac AquaWomb, holenderskiego startupu rozwijającego urządzenia pomagające najmniejszym i najsłabszym niemowlętom.
Zbiornik, wielkości domowego akwarium, stoi pod światłami fluorescencyjnymi, aby technicy mogli obserwować wszystko w środku, chociaż w praktyce byłby przykryty, aby naśladować ciemność łona. Rurki prowadzą z boków do filtrów, które cyrkulują syntetyczny płyn owodniowy w stałym rytmie.
Projekt wydaje się odpowiedni dla skrajnie wcześniaków, które często wyglądają, jakby należały do innego świata – ich skóra jest półprzezroczysta i delikatna. Z kończynami cienkimi jak zapałki, te dzieci mogłyby unosić się, pić, oddawać mocz i rosnąć wewnątrz zbiornika, nigdy nie dotykając powietrza.
Myrthe van der Ven, lekarka techniczna i dyrektorka generalna AquaWomb, pokazuje mi, jak ich prototyp odtwarza chronione środowisko ciąży. Płyn owodniowy utrzymywany jest w temperaturze 99,7°F (37,6°C), nieco cieplejszej niż wewnętrzna temperatura matki. W centrum zbiornika wisi dwuwarstwowy worek. Wewnętrzny worek rozszerza się w miarę wzrostu dziecka, zaczynając od wielkości granatu w 23. tygodniu i osiągając rozmiar bakłażana do 28. tygodnia. Zewnętrzna warstwa z silikonu jest twardsza, ale na tyle elastyczna, by wytrzymać kopniaki dziecka i pomóc w rozciąganiu i wzmacnianiu jego mięśni.
Van der Ven wyjaśnia, że zbiornik to łatwa część – prawdziwe wyzwanie leży w płucach.
Podczas typowego porodu pierwszy oddech noworodka wyzwala instynkt oddychania, często oznaczony płaczem, który pokazuje, że płuca działają. Ale dla skrajnie wcześniaków ten moment przychodzi zbyt wcześnie. Ich niedorozwinięte płuca nie są w stanie nawet wydać szeptu, nie mówiąc o dostarczeniu wystarczającej ilości tlenu dla rosnącego mózgu i ciała.
W dzisiejszych oddziałach intensywnej terapii noworodka lekarze interweniują po urodzeniu, używając respiratorów i inkubatorów, aby pomóc tym delikatnym organom funkcjonować. Ale to mechaniczne wsparcie niesie ze sobą ryzyko trwałego uszkodzenia. Gdy płuca są wystawione na działanie powietrza, zostają trwale aktywowane – jak ryba, której nie można już wrócić do wody.
Sztuczne łona mają na celu całkowite uniknięcie tego kryzysu. W projekcie AquaWomb dziecko jest wydobywane przez cesarskie cięcie do wypełnionego płynem worka, przechodząc bezproblemowo od matki do maszyny. Wewnątrz komory transferowej lekarze ponownie podłączają pępowinę do sztucznego łożyska – urządzenia wielkości pięści wyposażonego w delikatne cewniki do usuwania dwutlenku węgla z krwi i solidne kaniule do dostarczania tlenu i składników odżywczych.
Jeśli się uda, łożysko zapewni czas, na który płuca dziecka nie są gotowe. Jeśli zawiedzie, dziecko ma tylko dwie minuty, zanim niedotlenienie spowoduje trwałe uszkodzenie mózgu. Przez cały ten proces dziecko pozostaje zanurzone w płynie, nieświadome, że się rodzi.
"To jak żonglowanie dziesięcioma piłkami" – mówi Frans van de Vosse, profesor biomechaniki układu sercowo-naczyniowego na Uniwersytecie Technicznym w Eindhoven, który doradza przy projekcie. "Tylko że piłki są w ogniu, a upuszczenie którejkolwiek nie wchodzi w grę".
Gdyby zostało udoskonalone, sztuczne łono mogłoby zredefiniować granice przeżycia. Być może dlatego nieliczne laboratoria rozwijające taką technologię ostrożnie podchodzą do jej nazewnictwa.
AquaWomb nazywa swój prototyp "systemem podtrzymywania życia na wzór łona", unikając nacechowanego terminu "sztuczne łono". Tymczasem Szpital Dziecięcy w Filadelfii (CHOP), uważany za najbardziej zaawansowany w badaniach na ludziach, nazywa swoje urządzenie "biotorbą". CHOP zrobił nagłówki w 2017 roku, kiedy badacze utrzymali przy życiu płodowe jagnięta przez 28 dni, demonstrując, że sztuczne łono może wspierać krążenie krwi i rozwój narządów u żywego zwierzęcia.
Cała dziedzina działa w aurze tajemnicy. CHOP odmówił komentarza do tego artykułu. (Firma Vitara Biomedical, która nabyła licencję na technologię CHOP, zebrała ponad 125 milionów dolarów, co sugeruje przygotowania do badań klinicznych). Niektórzy badacze wspomnieli, że naukowcy z CHOP zgodzili się na współpracę, ale później się wycofali.
Ta ostrożność odzwierciedla zarówno intensywną kontrolę wokół technologii reprodukcyjnych, jak i zrozumienie, że, jak mówi van der Ven, "w nauce istnieje ewolucyjne i rewolucyjne". Sztuczne łono byłoby tym drugim.
Jej zespół nie skupia się na byciu pierwszym za wszelką cenę. "Nie musimy być pierwsi. Chcemy być najlepsi" – wyjaśnia. Dla niej oznacza to zaprojektowanie systemu, w którym rodzice mogą wchodzić w interakcję z rozwijającym się dzieckiem – to kluczowy priorytet. Uważa, że inni badacze przeoczyli ten aspekt. Jeden z projektów AquaWomb ma porty dostępu, aby rodzice mogli dotykać swoich dzieci. Inny zawiera "telefon maciczny", który odtwarza głosy, muzykę lub bicie serca w płynie, z taką samą stłumioną głośnością, jaką płód słyszy w łonie matki.
Te interakcje – dotykanie maleńkiej stópki, mówienie do płynu, czucie ruchu wewnątrz worka – mogłyby poprawić długoterminowe zdrowie wcześniaków. Ale znaczenie więzi podczas ciąży wykracza poza wskaźniki przeżycia.
Badania rodzin korzystających z zapłodnienia in vitro lub surogatki pokazują, że gdy ciąża nie przebiega zwykłą drogą, rodzice – zwłaszcza matki – mogą mieć trudności z poczuciem się jak prawdziwi opiekunowie. Bardzo przedwczesne porody mogą wywoływać podobne emocje, częściowo dlatego, że wcześniactwo często wynika z problemów medycznych matki, a nie dziecka.
"Mogą czuć, że nie wypełnili swojego obowiązku ochrony i donoszenia dziecka" – mówi Romanis. Uważa, że każda etyczna alternatywa dla naturalnej ciąży musi wspierać zarówno potrzeby emocjonalne rodziców, jak i fizyczne potrzeby dziecka.
Krótko mówiąc, widok dziecka unoszącego się w zbiorniku lub zamkniętego w worku mógłby zmienić nie tylko to, jak się z nim wiążesz, ale także to, jak postrzegasz siebie jako rodzica.
Trzy miesiące po stracie syna Beth dołączyła do grupy wsparcia, która spotyka się dwa razy w miesiącu dla rodziców, którzy stracili dziecko pod koniec ciąży lub wkrótce po urodzeniu, często z powodu skrajnego wcześniactwa. Rozmawiają o tym, co zrobić z nieużywanymi prezentami dla dzieci lub jak radzić sobie z pytaniami od rodziny i współpracowników. Wielu z nich ma dzieci, które mogłyby być idealnymi kandydatami do sztucznego łona.
Kiedy Beth mnie zaprosiła, wyobrażałem sobie salę wykładową lub szpitalną salę konferencyjną. Zamiast tego spotkaliśmy się w piwnicy kościoła w Bostonie, gdzie Wendy, terapeutka prowadząca grupę, ustawiła krąg składanych krzeseł. Ludzie napływali powoli.
Juliette van Haren pracuje z częściami badawczymi do urządzenia transferowego i sztucznego łona dla wcześniaków. Zdjęcie: TU/e [Uniwersytet Techniczny w Eindhoven/Bart van Overbeeke]
Tylko jeden z 17 obecnych uczestników był mężczyzną – on i jego mąż stracili córkę, gdy ich surogatka poroniła pod koniec ciąży. Naprzeciwko mnie siedziała dziewczyna, która wyglądała na zbyt młodą, by zamówić drinka, nie mówiąc już o tym, że urodziła i pochowała dziecko. Jej rozjaśnione blond włosy muskają siwiejące włosy Joanne; Joanne, blisko 60-letnia, przychodzi od trzech lat, dołączając ponad dekadę po stracie syna. W grupie są także profesor anglistyki, mama pozostająca w domu, policjantka i pielęgniarka pediatryczna.
W tym kręgu widać wyraźnie, że strata ciąży dotyka ludzi nierówno, ale żałoba dotyka wszystkich tak samo.
Nikt nie wie, jak długo grupa istnieje. Ludzie dowiadują się o niej z ust do ust. "Kiedyś próbowaliśmy założyć grupę na Facebooku" – powiedziała mi Beth – "ale została przejęta przez antyszczepionkowców pytających, czy przyjęliśmy szczepionkę na Covid".
"A potem moje konto zostało zawieszone, bo kazałam im spieprzać" – parsknęła Joanne. "Kiedy straciłam dziecko, straciłam też cierpliwość do radzenia sobie z dorosłymi dziećmi".
Wendy położyła dłoń na nadgarstku Joanne i mrugnęła do mnie. "Jak widać, jesteśmy tu bardzo otwarci. Możesz nas pytać o swoje dziecięce torby".
"Biotorby" – poprawiłem, śmiejąc się czkawkopodobnie, zaskoczony ich swobodą. Wyjaśniłem, że technologia jest jeszcze o lata oddalona od szpitali i prawdopodobnie oferowana byłaby tylko niemowlętom urodzonym w 22. lub 23. tygodniu, które mają niewiele innych opcji.
"Straciłam dziecko w 22. tygodniu" – wtrąciła Joanne. "Mówisz, że to mogło go uratować?"
"Może" – przyznałem. "Ale nie na pewno. Hipotetycznie, gdyby twoi lekarze uznali, że jest kandydatem do sztucznego łona, czy byś…"
"Absolutnie" – nalegała Joanne. "Chciałam tylko go uratować. Jeśli moje ciało nie mogło tego zrobić, to może to łono by mogło".
Rodzice łakną każdego skrawka informacji, aby nakarmić swoje "A co, gdyby moje dziecko mogło przeżyć w 21. tygodniu? Ile by to kosztowało? Czy mogłabym zobaczyć moją córkę, potrzymać ją?"
Kiedy opisuję prototypy, dwie kobiety krzywią się, ale pozostałe pochylają się, prosząc o zdjęcia. Wyobrażają sobie swoje dzieci w sztucznym łonie, spokojnie unoszące się w stanie przypominającym sen.
Ci rodzice nie wiedzą dokładnie, co technologia mogłaby zaoferować, ale głęboko czują to, co stracili bez niej. Większość nie rozebrała łóżeczek swoich dzieci. Pielęgniarka pediatryczna myśli o zmianie pracy, ponieważ przebywanie w pobliżu noworodków sprawia